ZARZĄDZANIE
Kondycja sektora obronnego w Polsce - Czy orzeł wylądował?
Wojsko to niesłychanie wymagający odbiorca. Dostawcy muszą mieć poczucie misji, a poza tym spełniać wymagania licznych norm i procedur obowiązujących w Pakcie Północnoatlantyckim. Z drugiej strony produkcja dla sektora wojskowego, mimo wielu wyzwań, jest niezwykle opłacalna biznesowo.
Data publikacji: 16.07.2025
Data aktualizacji: 16.07.2025
Podziel się:

Firma produkcyjna, aby zostać dostawcą, musi być dobrze zorganizowana i zarządzana. Oferować innowacyjne produkty najwyższej jakości. Jak w każdej innej branży. Tylko tyle i aż tyle? Nie, absolutnie nie. Działalność przedsiębiorstwa przemysłu obronnego (PPO) w ogromnej mierze zależy również od polityki państwa, a także od globalnej geopolityki. A te silnie wpływają na funkcjonowanie w biznesie.
Koniec historii?
Po straszliwej II wojnie światowej ludzie marzyli o pokoju. W skali globalnej (nie licząc tzw. zimnej wojny) przez wiele lat to się udawało. Szczególnie w zachodniej części Starego Kontynentu zapanował dobrobyt, co bardzo rozleniwiło tamtejsze społeczeństwa. Pojawiły się hasła typu „koniec historii”. Likwidowano obowiązkową służbę wojskową, zmniejszano nakłady na obronność. W rezultacie Unia Europejska stała się praktycznie bezbronna, co obecnie bez żenady przyznają jej przywódcy.
Europejczycy, a przede wszystkim Niemcy, chcieli nadal się bogacić, tracąc powoli instynkt samozachowawczy. Przejawiło się to m.in. polityką resetu (przyjaznych relacji) z Rosją, utrzymywaną nawet po aneksji Krymu w 2014 r. Niektórzy mówili wręcz o przyjęciu Rosji do NATO. Tak czy inaczej, kupowano ogromne ilości ropy naftowej i gazu ziemnego ze wschodu, zasilając budżet Kremla gigantycznymi kwotami, które były i są nadal przeznaczane na zbrojenia.
W państwach postkomunistycznych – w tym w Polsce – sytuację komplikowała idea z minionej epoki (sprzed 1989 r.), że przedsiębiorstwa przemysłu obronnego muszą być państwowe. Dlatego na tworzenie firm prywatnych w tej branży początkowo decydowali się jedynie najwięksi wizjonerzy. Niektórym się udało. W 2011 r. sensacją stało się przejęcie państwowego przedsiębiorstwa RADMOR przez prywatną spółkę WB Electronics. Szczególnie wdzięcznym polem dla spółek prywatnych działających w szeroko pojętym przemyśle obronnym jest produkcja oprogramowania oraz cyberbezpieczeństwo.
Artykuł 5 NATO
Koncepcja przemysłu 4.0 nie podlega dyskusji. Bez transformacji cyfrowej przemysł obronny nie opracuje nowoczesnych, konkurencyjnych produktów. Transformacja cyfrowa musi jednak obejmować cały ekosystem: producentów, dostawców i użytkowników końcowych. Bez tego nie osiągniemy znacznej wartości dodanej. Przykładem jest podejście Modular Open Systems Architecture (MOSA) wprowadzone w Stanach Zjednoczonych, promujące ujednoliconą metodologię planowania architektur systemowych dla różnych wykonawców, ułatwiającą płynniejszą współpracę i integrację. Standardy te są zazwyczaj oparte na wymaganiach klientów, a narzędzia cyfrowe wspierają ciągły rozwój i integrację takich procesów. Rosnące koszty utrzymania i eksploatacji wymagają wdrożenia innowacyjnych rozwiązań cyfrowych, takich jak Model-Based Systems Engineering (MBSE), cyfrowe bliźniaki czy sztuczna inteligencja w predykcji awarii. MBSE umożliwia efektywne projektowanie systemów za pomocą cyfrowych modeli zamiast tradycyjnej dokumentacji, co przyspiesza wykrywanie błędów i poprawia interoperacyjność. Cyfrowe bliźniaki pozwalają na monitorowanie i optymalizację systemów w czasie rzeczywistym, co znacznie zwiększa ich niezawodność i skraca czas przestojów. Wdrażanie zaawansowanych technologii w obszarze Maintenance, Repair and Overhaul (MRO) umożliwia z kolei wykorzystanie sztucznej inteligencji do predykcji awarii i optymalizacji harmonogramu konserwacji, co prowadzi do redukcji kosztów eksploatacyjnych – Daniel Ładno, A&D Industry Country Executive, Poland Dassault Systèmes.
Naturalnie punktem zwrotnym było przyjęcie Polski do NATO (wraz z Czechami i Węgrami) 12 marca 1999 r. Zgodnie z artykułem 5 traktatu północnoatlantyckiego gwarantuje to nam (mamy nadzieję) parasol ochronny armii amerykańskiej. Nie oznacza to jednak, że sami mamy być bierni. Wraz z akcesją przyjęliśmy wszelkie normy i procedury obowiązujące w Pakcie Północnoatlantyckim. Miało to zrewolucjonizować wszystko (przynajmniej teoretycznie): sposób dowodzenia wojskiem, zasady współpracy z przedsiębiorstwami przemysłu obronnego i tak dalej.
Niestety, nie zmieniła się rzecz podstawowa. Wielu polskich polityków nie rozumie, że bezpieczeństwo nie ma barw partyjnych. Dlatego trzeba o nim myśleć ponad podziałami. Polityka obronna nie może się zmieniać wraz ze zmianą władzy. Podobnie Polska Grupa Zbrojeniowa nie może być traktowana jak łup wojenny (nomen omen) i obsadzana przez swoich ludzi, co skutkuje ciągłymi zmianami w strategii działania.
Obecnie coraz silniej przebija się prawda, że polska armia musi być silna polskim przemysłem obronnym (zarówno państwowym, jak i prywatnym). Naturalnie nie zaczniemy nagle produkować okrętów podwodnych czy samolotów myśliwskich piątej czy szóstej generacji. Ale chodzi o sprzęt podstawowy, a także zapewnienie łańcuchów dostaw, części zamiennych, zdolności serwisowych i remontowych. Nasze bezpieczeństwo zależy od naszej siły militarnej, lecz również od odporności społeczeństwa, podkreślają eksperci. Bo wojna ukraińsko-rosyjska pokazuje, że jest to walka na wyczerpanie.
Powrót do logiki
– Musimy umacniać wschodnią flankę NATO, budując Tarczę Wschód – przypomniał niedawno, podczas siódmej edycji konferencji Defence24 Days, Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej. – Pakt Północnoatlantycki oznacza współdziałanie, a także współodpowiedzialność. Nie ma alternatywy dla tego sojuszu. Niestety, wciąż osiem państw NATO nie wypełnia zasady, na którą umówiliśmy się wiele lat temu, czyli nie przeznacza na obronność 2 proc. PKB. Z kolei Polska w tym zestawieniu jest liderem. Jako jedyni przekroczyliśmy 4 proc. Plan na ten rok przewiduje 4,7 proc.* Dlatego zdecydowaliśmy się przesunąć 26 miliardów złotych z Krajowego Programu Odbudowy z energii dla miast na rzecz Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności. To dla nas absolutny priorytet. Co jest dzisiaj największym wyzwaniem? Budowa przemysłu obronnego, zarówno państwowego, jak i prywatnego, który będzie w stanie zaabsorbować środki europejskie.
Wkrótce Unia Europejska ma stworzyć fundusz w wysokości 120–130 mld euro w programie ReArm Europe – Gotowość 2030. Na razie nie wiadomo jednak, w jaki sposób pieniądze będą dzielone. Pojawiają się poważne obawy, że w lwiej części zostaną przejęte przez koncerny z zachodniej Europy (głównie niemieckie i francuskie).
Na skutek wojny rosyjsko-ukraińskiej, a także rozmaitych deklaracji prezydenta Donalda Trumpa, Unia Europejska (w tym nasz kraj) uzmysłowiła sobie, że Europa jest praktycznie bezbronna. Dlatego ostatnio polski rząd przygotował wreszcie ustawę o produkcji amunicji. Niedługo do sejmu trafi projekt ustawy o kluczowych i strategicznych inwestycjach w dziedzinie przemysłu obronnego. Ma powstać Centrum Implementacji Sztucznej Inteligencji w Siłach Zbrojnych. Poza tym stawiamy na drony i inne nowoczesne technologie – opowiadał Władysław Kosiniak-Kamysz.
To niewątpliwie słuszne założenia. Budzą one jednak co najmniej zdumienie po licznych wystąpieniach przedstawicieli ówczesnej opozycji (przede wszystkim Platformy Obywatelskiej) w czasie poprzednich dwóch kadencji sejmu. Były to często niewybredne żarty, a nawet szyderstwa, m.in. na temat tworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, budowy zapory na granicy z Białorusią, referendum w sprawie migrantów i tak dalej.
– Sił zbrojnych nie naprawia się z godziny na godzinę, z tygodnia na tydzień ani nawet z roku na rok – podkreśla generał Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego. – Dlatego mówimy o procesie transformacji. Wpuszczam do wojska wirusa innowacyjności. Tyle że jest to proces o charakterze ciągłym. On zajmie długie lata. Jedną z moich pierwszych decyzji była prośba do pana premiera Kosiniak-Kamysza o zmianę metodyki programowania rozwoju sił zbrojnych. Musimy to robić, by każdy kolejny program był bardziej kompleksowy i nie skoncentrowany na zakupach, ale na transformacji sił zbrojnych. Przez wiele lat mówiło się: „zorganizuj zakup i zapomnij. I biegnij po następne zakupy”. Nie, to nie może tak działać. I to jest dzisiaj moje podstawowe wyzwanie.
Dobre chęci a rzeczywistość
– Deklaracje obecnego rządu wyglądają dobrze – twierdzi Bartosz Kownacki, poseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej. – Kontynuowana jest, przynajmniej częściowo, dotychczasowa polityka, w tym niektóre duże projekty modernizacyjne. Poziom nakładów na obronność jest również akceptowalny. Jesteśmy wręcz jednym z liderów NATO, jeżeli chodzi o te wydatki. Chociaż w praktyce nie jest już tak różowo. W ubiegłym roku wydatki na obronę nie przekroczyły deklarowanych 4 proc. Było to około 3,7 proc. Prawie połowa środków z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych nie jest wykorzystywana. Czyli wracamy do sytuacji, jaka była w latach 2007–2015. Chodzi także o to, by co najmniej połowa tych wydatków trafiała do polskiego przemysłu. Z tym mamy pewne kłopoty. Podoba mi się to, że rząd wprowadza takie rozwiązania, dzięki którym pieniądze niewykorzystane w danym roku będą mogły być wydane w latach następnych. Z drugiej strony nie mamy czasu. W sytuacji, z jaką mamy do czynienia za naszą wschodnią granicą, musimy się zbroić jak najszybciej. Niepokoi nas też fakt, że ministerstwo zapowiada wiele projektów, których efektów nie widać – zwraca uwagę Bartosz Kownacki. – Na przykład zakup śmigłowców. Dziesięć lat temu podjęliśmy decyzję, że nie kupujemy Caracali, bo nie było na nie pieniędzy. Teraz budżet jest dużo większy, a rząd rezygnuje z zakupu Black Hawków, które są produkowane w Polsce. Tymczasem wojsko ma coraz starsze śmigłowce.
Z drugiej strony część ekspertów podkreśla, że Black Hawki nie są już najnowocześniejsze. A doświadczenia z pola walki na Ukrainie pokazują, że śmigłowce nie są już najważniejszą bronią. Czyli obecnie nie jest to najpilniejszy zakup.
– Nie jest może najpilniejszy, co nie znaczy, że niepotrzebny – wyjaśnia Bartosz Kownacki. – Ale nie słychać też o rozmowach na temat zakupu nowych baterii Patriot. Podobnie jest z zakupem trzech okrętów podwodnych. Umowy miały być podpisane do końca tego roku. Wszystko wskazuje na to, że nie będą. Podobna jest sytuacja z koreańskimi czołgami K2, które miały być częściowo produkowane w Polsce. Paweł Bejda, sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, mówi, że warunki takiego kontraktu powinny być dla nas atrakcyjne. Ja się tym zgadzam, tylko obawiam się, że w obecnej sytuacji geopolitycznej lepszych warunków nie wynegocjujemy, bo jest coraz więcej chętnych na zakup tego rodzaju uzbrojenia, a możliwości wzrostu produkcji są ograniczone. Nowa administracja działa już osiemnaście miesięcy. W tym czasie słyszymy wiele deklaracji, a nie widzimy konkretów. Nie wspominam już o amunicji, szczególnie kaliber 155 mm.
A co z dronami? Na Ukrainie obserwujemy, że jest to w tej chwili najbardziej widowiskowy, ale także skuteczny rodzaj broni. Niedawno dowiedzieliśmy się, że firma WB Electronics ma dostarczyć polskiemu wojsku 10 tysięcy takich bezzałogowych pojazdów. Tymczasem Ukraińcy produkują tysiące dronów dziennie.
– Od pewnego czasu mówimy o wojskach dronowych – odpowiada Bartosz Kownacki. – Ja się z tym w pełni zgadzam, jednak fakty są takie, że tych wojsk nie mamy. Istnieje potencjał, ale wszystko dzieje się zbyt wolno.
A jak patrzą na to sami przedsiębiorcy? Przemysł 4.0
– Koncepcja przemysłu 4.0 nie podlega już dyskusji – uważa Daniel Ładno, A&D industry country executive Poland w firmie Dassault Systèmes. – Bez transformacji cyfrowej przemysł nie wytworzy nowoczesnych konkurencyjnych produktów. Ale chciałbym podkreślić, że przemysł obronny jest bardzo szerokim pojęciem. Chodzi o całe środowisko: nie tylko firmy zbrojeniowe i łańcuch dostaw, ale także odbiorcę, czyli wojsko. Zaś cyfryzacja, o ile łączy wszystkie strony, jest w stanie przynieść im określoną wartość. Ciekawy jest również wprowadzony w Stanach Zjednoczonych standard MOSA (modular object systems architecture). Narzuca on wszystkim wykonawcom taki sam sposób podejścia do planowania budowy architektury systemów, które pozwala łatwiej je rozwijać i ze sobą integrować. Przy czym są to standardy wypracowywane po stronie zamawiającego, a narzędzia cyfrowe mają pozwolić na utrzymanie rozwoju tego procesu.
Synergia biznesowa
– Poprawa efektywności działania, osiągnięcie synergii biznesowej oraz lepsze dostosowanie działalności do potrzeb całościowego wsparcia polskiej armii, jak również zwiększenie roli krajowego przemysłu obronnego w systemie bezpieczeństwa narodowego stanowią kluczowe elementy strategii rozwoju – mówi Adam Leszkiewicz, prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA. – Nasza firma jest w fazie implementacji nowej struktury organizacyjnej oraz modelu zarządzania. Na poziomie grupy kapitałowej identyfikowane są wąskie gardła w realizacji projektów zbrojeniowych i trwa optymalizacja procesów produkcyjnych. Dążymy do usprawnienia funkcjonowania organizacji, skrócenia czasu realizacji prowadzonych i przyszłych projektów oraz osiągnięcia efektu synergii między poszczególnymi spółkami – tak, aby Polska Grupa Zbrojeniowa funkcjonowała jako jeden organizm przemysłowy, zdolny do sprawnej realizacji stawianych przed nią zadań na potrzeby Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, jak również zagranicznych partnerów biznesowych i sojuszników. Kluczowym elementem transformacji jest uporządkowanie i konsolidacja struktury Grupy, co ma na celu zwiększenie efektywności zarówno w podstawowej działalności produkcyjno-serwisowej, jak i w obszarach wsparcia. Grupa stawia również na dynamiczny wzrost potencjału produkcyjnego i rozwojowego, szczególnie w związku z rosnącymi potrzebami polskich sił zbrojnych oraz możliwości ekspansji na rynki zagraniczne, w tym w zakresie produktów o podwójnym zastosowaniu (dual-use). Istotnym aspektem strategii jest budowa sieci współpracy z partnerami krajowymi i zagranicznymi, a także włączenie podmiotów z sektora cywilnego w łańcuchy dostaw.
Priorytetem pozostaje również koncentracja na wybranych kierunkach rozwoju technologicznego oraz skuteczna komercjalizacja wyników prac badawczo-rozwojowych, co ma zapewnić Grupie innowacyjność i trwałą przewagę konkurencyjną. Planuje się zarówno rozszerzenie obecnej bazy produkcyjnej, jak i bardzo silny nacisk na modernizację istniejących zakładów. Niezbędna jest automatyzacja, informatyzacja, odnowienie i unowocześnienie urządzeń oraz linii produkcyjnych, lecz również infrastruktury. Inwestycje mają zwiększyć efektywność, a także elastyczność produkcji, umożliwiając dostosowanie do zmieniających się potrzeb rynku obronnego. Priorytety rozwoju bazy produkcyjnej to możliwość zaspokojenia potrzeb klientów – w zakresie produkcji zarówno wysoko-, jak i niskoseryjnej oraz produkcja modułowa i wariantowa.
Współcześnie każdy producent nowoczesnych systemów uzbrojenia musi mierzyć się z utrzymaniem łańcucha dostawców i terminowości dostaw. Jest to bardzo istotne w obecnej sytuacji międzynarodowej, przy ograniczonej podaży surowców i komponentów oraz rywalizacji między przedsiębiorstwami o dostęp do surowców, maszyn i innych środków produkcji. W tym obszarze Polska Grupa Zbrojeniowa prowadzi wiele działań mających na celu zarówno rozszerzanie puli poddostawców i partnerów, jak i rozwój ich zdolności produkcyjnych na rzecz kluczowych produktów, towarów i usług.
Podejmowane są działania w zakresie przebudowy polityki zakupowej i logistyki. Konsoliduje się zakupy surowców i komponentów w ramach Grupy, wprowadzając jednolite procedury przetargowe i negocjacyjne. Kierownictwo wdraża jednolite standardy kosztorysowania, harmonogramowania i raportowania, pozwalające ustandaryzować marżę. Będzie stawiać na umowy offsetowe i joint ventures z globalnymi graczami, które umożliwią transfer technologii oraz optymalizację kosztów zakupów komponentów.
– Na przykład w ramach pierwszej i drugiej fazy programu pod kryptonimem WISŁA spółki należące do konsorcjum PGZ-WISŁA (WZE, Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej, PIT-RADWAR, Wojskowe Zakłady Uzbrojenia, Huta Stalowa Wola i Zakłady Mechaniczne Tarnów) zawarły wiele porozumień dotyczących projektów komercyjnych, które będą realizowane w ramach drugiej fazy programu – wyjaśnia Adam Leszkiewicz. – Spółki Grupy dostarczają rozmaite elementy systemu, poczynając od pojazdów, nośników elementów tego systemu. W drugiej fazie programu, oprócz produkcji wyrzutni Patriot M903, anten IFF i kontenerów wsparcia logistycznego, spółki PGZ zaangażowane będą również w produkcję komponentów do systemów radiolokacyjnych LTAMDS (lower tier air and missile defense sensor).
Misja: zapewnić bezpieczeństwo
– Przemysł obronny charakteryzuje się pewnego typu misją – mówi Piotr Wojciechowski, prezes grupy WB Electronics. – Wymaga się od niego wytwarzania wyrobów, które dają określony poziom bezpieczeństwa. Mają one być skuteczne, działać w każdych warunkach, często ekstremalnie trudnych. Z drugiej strony produkcja jest silnie regulowana, obwarowana licznymi normami prawnymi i certyfikatami. W związku z tym państwo nakłada na ten przemysł wiele zobowiązań. Konieczna jest silna ochrona technologii i procesów produkcji. Niesłychanie ważna jest choćby lokalizacja zakładów ze względu na szczególne wymogi dotyczące ich ochrony. Do tych obiektów pod żadnym pozorem nie mogą wchodzić osoby niepowołane.
Chodzi również o ścisłą ochronę informacji niejawnych. Dotyczy to zarówno pracowników, jak i całego otoczenia biznesowego przedsiębiorstw. Wszystko to jest bardzo trudne, długotrwałe i kosztowne. Przy czym przemysł obronny musi utrzymywać znaczny potencjał wytwórczy, który nie jest w pełni wykorzystywany w czasie pokoju. Powoduje to wiele nieoczywistych obciążeń, które przekładają się na ceny produktów.
Specyficzna jest ścisła współpraca z klientami. To nie jest zwykły marketing. Odbiorcy doskonale wiedzą, czego od dostawców potrzebują, ale także wymagają. Z drugiej strony niesłychanie istotne są działy badań i rozwoju. Przedsiębiorcy proponują nowe rozwiązania, wpływając na świadomość klientów. To jest określony, stosunkowo nieliczny krąg ludzi. Współpraca między nimi musi być bardzo ścisła, bo produkty branży trafiają do żołnierzy, którzy używają je w bardzo trudnych warunkach, w poczuciu wyjątkowej odpowiedzialności.
– Mówimy o procesie ciągłej iteracyjnej wymiany poglądów. One zmieniają się w czasie, co obserwujemy szczególnie po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Przede wszystkim chodzi o wykorzystywanie poszczególnych systemów uzbrojenia na współczesnym polu walki. Wiadomości nadchodzące zza naszej wschodniej granicy silnie oddziałują zarówno na żołnierzy, jak i na przedstawicieli przemysłu obronnego. Wymaga to ogromnej elastyczności z naszej strony – przekonuje Piotr Wojciechowski.