Szukaj

Zaloguj

Zaloguj się

Jesteś nowym klientem?

Zarejestruj się

Szukaj

Zaloguj

Zaloguj się

Jesteś nowym klientem?

Zarejestruj się
Strona Główna/Artykuły/Upadek i narodziny globalnych imperatywów

ZARZĄDZANIE, AUTOMATYKA I ROBOTYKA, INTELIGENTNE TECHNOLOGIE

Upadek i narodziny globalnych imperatywów

Powiedzenie, że łańcuch jest tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo, sprawdziło się doskonale w pandemii i w trakcie konfliktów zbrojnych tuż po niej. Dziś trzeba powiedzieć sobie wprost: łańcuch dostaw pękł i nie wiadomo, czy w ogóle zostanie naprawiony, czy jedynie zmieni swój kształt.


Data publikacji: 09.09.2024

Data aktualizacji: 09.09.2024

Podziel się:

Mamy obecnie do czynienia z dwoma pozornie przeciwstawnymi zjawiskami: z jednej strony z totalną globalizacją zamieniającą Ziemię w jeden wielki hipermarket, z drugiej – groźbę zburzenia tego hipermarketu przez wojnę w Ukrainie, walki w Palestynie, napięcia wokół Tajwanu, Syrii czy Jemenu, nie mówiąc o Korei Północnej i Korei Południowej. Każde z zagrożeń może przerodzić się w konflikt światowy, który łańcuchy dostaw nie tyle zakłóci, ile bezpowrotnie zniszczy. Być może kiedyś, dawno temu, dyrektor ds. produkcji czy dyrektor ds. łańcuchów dostaw mogli nie interesować się światową polityką, ale dziś ta polityka wdziera się do ich magazynów i hal produkcyjnych.

Chińska baśń

Bajka o chińskim Nowym Jedwabnym Szlaku prowadzącym z Państwa Środka do Europy jest fikcją i służyć będzie wyłącznie Chinom do realizacji ich imperialnych (w ich mniemaniu) interesów, a nie do rozwoju światowej wymiany towarowej. Dla lepszej orientacji warto przypomnieć, że pierwszy Jedwabny Szlak powstał z inicjatywy Europejczyków i został zrealizowany przez nich (Marco Polo), a nie z woli słabej wówczas organizacji plemiennej, jaką były Chiny w XIII w. Lansując dziś ideę Nowego Jedwabnego Szlaku, te same, choć lepiej zorganizowane Chiny uprzejmie nie informują, że to one będą jego zarządcą i one również będą trzymały palec na spuście – czyli torach – jak Putin na kurku z gazem czy ropą naftową. A to kolejny ból głowy dla firm, które w Dalekim Wschodzie upatrują niewyczerpanego źródła taniej siły roboczej, tanich materiałów i półproduktów. Daleki Wschód wciąż kusi europejskie i amerykańskie firmy – i to w dwójnasób, bo także jako ogromny rynek zbytu, więc ich niepewność co do skutecznych działań zapobiegawczych rośnie.

Jednocześnie Chiny, podobnie jak większość globalnych graczy, stały się zależne od światowych rynków zbytu, produkcyjnych i inwestycyjnych. To ma swoje konsekwencje. Nie tylko bowiem z powodów ekonomicznych Chiny od 2021 r. przestały być liderem w skupianiu inwestycji typu greenfield, polegających na tworzeniu nowych przedsiębiorstw od podstaw, co jest istotnym wskaźnikiem świadczącym o deglobalizacji, a zatem i schyłku ery offshoringu.

Co ciekawe, to właśnie Polska prześcignęła dumne ze swoich osiągnięć gospodarczych Państwo Środka, osiągając wskaźnik 3,4 proc. jeśli chodzi o inwestycje w projekty typu greenfield w porównaniu z 3,3 proc. Chin. Jeśli dodatkowo wziąć pod uwagę skalę obu gospodarek, to dane są druzgoczące dla Chińczyków, dobitnie wskazując na światową tendencję rezygnacji z niepewnego offshoringu. Dodatkowym kłopotem dla Chin jest to, że choć w 2021 r. wartość ogłoszonych przedsięwzięć typu greenfield wzrosła na świecie o 15 proc., to w całości przypadła na kraje wysoko rozwinięte. A do tego od dwóch dekad spada udział Chin w globalnych przepływach bezpośrednich inwestycji zagranicznych typu greenfield.

Mieć pojęcie

Odpowiedziami na te niejasności generowane przez globalną gospodarkę i geopolitykę są nearshoring, reshoring, friendshoring.

Dla porządku należy przyjąć, że nearshoring to przesuwanie produkcji do państw sąsiednich, reshoring to przywracanie produkcji do państwa macierzystego po tym, gdy został zastosowany offshoring, a friendshoring, to przenoszeniu produkcji do krajów o podobnych wartościach i zbliżonym spojrzeniu na sytuację międzynarodową. I w uzupełnieniu – offshoring to przenoszenie produkcji w części lub w całości do miejsc bardzo odległych od kraju macierzystego.

Nie jest to jednak takie proste, gdy weźmie się pod uwagę, że dzisiejsze łańcuchy dostaw są bardziej zglobalizowane niż kiedykolwiek wcześniej. Światowa wymiana handlowa jako odsetek światowego PKB wzrosła z 25 proc. na początku lat 70. do 60 proc. obecnie. Oznacza to w praktyce, że nie można się już bez niej obyć i stać się państwem autarkicznym.

Europa i reshoring

W Europie największą intensywność reshoringu odnotowuje się w Wielkiej Brytanii, Szwecji oraz we Francji. Zjawisko zaobserwowano także na innych kontynentach, m.in. w Australii, Meksyku i Stanach Zjednoczonych, które od kilku lat intensywnie dążą do uniezależnienia się choćby od dostaw półprzewodników z Azji. Podobnie dzieje się od mniej więcej dwóch dekad, co może wydać się zaskakujące, w Niemczech. Można więc przyjąć, że reshoring to nie tylko skutek globalnych konfliktów i zakłóceń w łańcuchach dostaw, ale pewna stała tendencja. Ma to bowiem także związek z trwającym odwrotem od offshoringu. Mówiąc o nim, coraz częściej wspomina się o niepowodzeniach związanych z realizacją tej strategii oraz dowodach na brak jej uzasadnienia ekonomicznego. Okazuje się, że stopniowo spada poziom atrakcyjności kosztowej wielu zagranicznych lokalizacji, a pogłębiają się problemy logistyczne, trudności z utrzymaniem odpowiedniej jakości produktów oraz komplikacje związane z koordynacją działań.

Z drugiej strony zjawisko offshoringu wcale nie zanika, o czym mówią przykłady takich państw, jak Niemcy, Włochy, Cypr czy Węgry. Należy więc przyjąć, że offshoring i reshoring nie są przeciwstawnymi, wykluczającymi się zjawiskami, lecz idą w parze. A do nich dołącza zjawisko automatyzacji produkcji, co cały problem czyni jeszcze bardziej skomplikowanym.

Kwestia ta jednak dobrze wpisuje się w koncepcje zarządzanie ryzykiem: aby zwiększyć odporność na możliwe niedobory produktów i zakłócenia łańcuchów dostaw, z większą uwagą podchodzi się do dywersyfikacji źródła zaopatrzenia i powiększania stanu zapasów. Nic dziwnego, przecież znacznie łatwiej wynająć nowy magazyn niż wybudować nową fabrykę.

Automatyzacja i robotyzacja

Robotyzacja oznacza redukcję potrzeb kadrowych, ale jednocześnie oznacza wzrost poziomu wykwalifikowania pracowników obsługujących i serwisujących roboty. Nie mogą tego robić pracownicy produkcyjni w Chinach. Gdy siła robocza jest tania, a surowce i półprodukty łatwo dostępne, inwestycje w robotyzację nie wydają się potrzebne i konieczne.

Błędne szacowanie kosztów (finansowych oraz pozafinansowych) związanych z operacjami zagranicznymi doprowadziło więc wiele firm do konieczności zrewidowania strategii offshoringu i całkowitej relokacji aktywności produkcyjnej do krajów macierzystych, czyli reshoringu. Obecnie automatyzację należy jednak rozpatrywać coraz częściej jako robotyzację z udziałem sztucznej inteligencji (uczenie maszynowe). W ten sposób produkcja przenosi się na nowy poziom, nieosiągalny na etapie prostego offshoringu. Jedna z obecnie dominujących tez głosi, że procesy automatyzacji i reshoringu mogą postępować równolegle i wzajemnie się zasilać. Zwraca ona także uwagę na to, że w rezultacie rosną koszty produktu finalnego, co jednak wcale nie musi być porażką producenta oferującego stabilny produkt w akceptowalnym czasie dostawy, wspartym szybkim i sprawnym serwisem technicznym.

Dodatkowo, wbrew przekonaniom najbardziej zagorzałych zwolenników offshoringu, reshoring i automatyzacja to spełnienie części postulatów globalnych ekologów. Dotyczy to nie tylko redukcji ilości środków transportu, ale także absurdów związanych np. z przemysłem farmaceutycznym. Tu problemem są surowe normy ekologiczne i związane z nimi koszty praw do emisji CO2. Aby firmy chemiczne mogły być ekologiczne w Europie, często muszą zlecać produkcję firmom nieprzestrzegającym europejskich norm, np. w Azji, gdzie normy są znacznie mniej restrykcyjne. Co z tego, skoro globalny rachunek wystawiony przez planetę za emisje CO2 pozostaje bez zmian.

Polska gola!

Jednym z ważniejszych beneficjentów światowych zmian w nearshoringu i friendshoringu jest Polska. Według najnowszego raportu „World Investment Report 2023” (UNCTAD) nasz kraj zajął czwarte miejsce w Europie i czternaste na świecie pod względem wartości napływających inwestycji. Udział Polski w napływie światowych BIZ wzrósł rok do roku o 0,3 proc. i wyniósł w ostatnim odczycie 2,3 proc. W raporcie zwrócono jednak uwagę, że wiele państw odczuwa spadki lub nawet odpływ kapitału, np. Holandia i Rosja.

Dzieje się tak m.in. dlatego, że (według Global Trade Alert) w latach 2009–2022 utrudnienia w handlu międzynarodowym wzrosły aż sześciokrotnie. Tymczasem Polska ma do zaoferowania wykwalifikowanych fachowców, wciąż niższe od europejskich koszty pracy, bliskie położenie względem centrum Europy, gwarancję szybkich dostaw na niewielkie dystanse, stabilność gospodarczą (a ostatnio nawet polityczną), rozległe i nowoczesne zaplecze logistyczne i magazynowe.

To ostatnie czyni Polskę wręcz potęgą dzierżącą 20 proc. powierzchni magazynowej w Europie. Dzięki temu Polska jest w stanie realizować dwie koncepcje równolegle: dostawy JIT (just-in-time), niewymagające magazynowania dużych ilości półproduktów, i magazynowania dużych ilości łatwo dostępnych półproduktów. Nagle około 2021 r. wiele firm stwierdziło, że minimalizowanie zapasów może być źródłem wielkich problemów, jeśli dostawca podzespołów opóźni się z dostawami, a tak właśnie działo się w szczycie pandemii i później.

Według badań Reutersa z 2022 r. menedżerowie wskazują dwa europejskie państwa jako najlepsze z punktu widzenia re- i nearshoringu, to Niemcy oraz Polska, która jest wymieniana na wysokich pozycjach także w innych ankietach, badaniach czy raportach. Przyczyniają się do tego nie tylko niższe koszty pracy na tle państw zachodnich. Ważna jest także duża dostępność wykwalifikowanej kadry, w tym np. wysokiej klasy inżynierów i programistów, a także wysoko rozwinięta branża transportowo-logistyczna (TSL). Plusem jest również położenie – Polska staje się łącznikiem między Wschodem a Zachodem, co przekłada się na jej atrakcyjność komunikacyjną. W związku z tym niezwykle ważna jest poprawiająca się infrastruktura drogowa, energetyczna i telekomunikacyjna.

Polska jest wskazywana jako lokalizacja pierwszego wyboru dla firm europejskich przy decyzjach o przeniesieniu biznesu do innego kraju, innego niż kraj pochodzenia, otrzymując 23 proc. wskazań. Dalsze miejsca zajęły: Niemcy – 19 proc., Turcja – 12 proc., Wielka Brytania – 11 proc. oraz Stany Zjednoczone i Wietnam – po 10 proc.

Polskie minusy

Nearshoring ma również ważny wymiar sektorowy i swoje ograniczenia: większe szanse mamy w branżach high-tech, automotive, produkcji maszyn i logistyce, a mniejsze w przemyśle lekkim (odzież, obuwie) i branżach energochłonnych ze względu na przewagi kosztowe Azji i koszty energii w Europie. Jednak to właśnie stwarza także szansę na awans polskich firm w drabinie globalnych łańcuchów wartości.

Jednym z istotnych problemów jest stopień robotyzacji w Polsce – o ponad połowę niższy niż w Czechach. Wśród problemów zagraniczni przedsiębiorcy wskazują także na niepewną – z biznesowego punktu widzenia – sytuację prawną i polityczną.

Multisourcing jako rozwiązanie?

Zgodnie z przewidywaniami ekspertów tania produkcja (outsourcing i offshoring) będzie ustępować przed imperatywem odporności łańcucha dostaw. Czynnikami sprzyjającymi reshoringowi będą: automatyzacja produkcji, wyższa wydajność w dojrzalszych gospodarkach i stopniowe zawężanie rozziewu płacowego między krajami rozwiniętymi a rozwijającymi się. Nie bez znaczenia dla regionalizacji zaopatrzenia będą także zachęty na szczeblu politycznym, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Unii Europejskiej, co komplikuje sytuację producentów i utrudnia im podejmowanie racjonalnych decyzji.

Obrazu rozbieżności dopełniają przewidywania, wskazujące, że aż 38 proc. nowych miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych powstanie w wyniku reshoringu lub bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Ten odsetek mógłby być jeszcze większy, gdyby nie automatyzacja, którą zaczyna stosować wiele firm przenoszących aktywa produkcyjne z Chin. Czyli tendencja offshoring versus reshoring będzie utrzymana, choć zapewne z przewagą reshoringu. Ale według raportu BCI Global ponad 60 proc. europejskich i amerykańskich firm produkcyjnych planuje w ciągu najbliższych trzech lat przenieść część swojej azjatyckiej produkcji do innych państw (do Europy i Stanów Zjednoczonych). Z tych powodów konieczne jest w Polsce dalsze inwestowanie w infrastrukturę kolejową i terminale intermodalne, aby wzrost produkcji przemysłowej nie był obsługiwany wyłącznie transportem samochodowym, a logistyczna wydajność kraju pozostawała we wzroście.

Atutem przemawiającym za multisourcingiem i rosnącą rolą Polski jest działanie organów Unii Europejskiej, zachęcających producentów towarów zaawansowanych technologicznie do lokowania produkcji w Europie. Jednocześnie Unia zmienia swoje dotychczasowe, bardzo liberalne podejście do globalizacji i przechodzi do weryfikacji źródeł konkurencyjności chińskich produktów. Jest to reakcja na informacje europejskich producentów, wskazujących, że chińscy producenci eksportujący towary do Unii Europejskiej korzystają z państwowych dotacji, dzięki czemu zyskują przewagę nad europejskimi konkurentami.

Trzecim argumentem za multisourcingiem jest zmiana koncepcji europejskich osi transportowych (Transeuropejskiej Sieci Transportowej)TEN-T, w których najważniejsze stały się teraz połączenia północ–południe, a nie jak dotychczas wschód–zachód. Jest to oczywisty rezultat wojny w Ukrainie, przypominający o wpływie polityki na funkcjonowanie produkcji i biznesu w Polsce i Unii Europejskiej. Warto w związku z tym przypomnieć, że Polska jest beneficjentem zarówno koncepcji Via Carpatia (północ–południe) jak i osi wschód–zachód, gdy chodzi o połączenia i drogowe, i kolejowe.

Wygląda więc na to, że Polska stoi przed szansą na historyczny gospodarczy sukces. I to bez przelewania choćby kropli krwi za ojczyznę.

Autor:

Marceli Kwaśniewski – mediator gospodarczy Europejskiego Instytutu Mediacji, komentator branżowy w dziedzinie TSL i zarządzania produkcją.

Zobacz również


Przeczytaj