Szukaj

Zaloguj

Zaloguj się

Jesteś nowym klientem?

Zarejestruj się

Szukaj

Zaloguj

Zaloguj się

Jesteś nowym klientem?

Zarejestruj się
Strona Główna/Artykuły/Super Mario i los europejskiego przemysłu

ZARZĄDZANIE

Super Mario i los europejskiego przemysłu

Profesor Mario Draghi, były premier Włoch oraz dyrektor Banku Światowego i Europejskiego Banku Centralnego, rekin finansów, zwany w Europie „Super Mario” we wrześniu 2024 r. przedstawił swoją wizję odnowy gospodarczej Europy. Choć nazywa się ją oficjalnie „raportem Draghiego”, to słowo „wizja” lepiej oddaje charakter opus magnum Super Mario. Ma ono być zbawieniem gospodarczym dla Europy i odpowiedzią na światowe megatrendy – w tym na deglobalizację i reindustrializację, czyli najważniejsze z nich. A koszt, bagatela, to 800 miliardów euro – i to tylko na początek.

 


Data publikacji: 20.01.2025

Data aktualizacji: 22.01.2025

Podziel się:

Megatrendy i potęgi

Megatrendy są jak żyjące w pliocenie megalodony – ogromne, żarłoczne i śmiertelnie groźne dla słabeuszy. Unia Europejska znalazła się w ich stadzie, aby jednak nie stać się przekąską, sama powinna zostać dużo większym drapieżnym rekinem gospodarczym. Najczęściej wymieniane megatrendy to deglobalizacja i reindustrializacja, cyfryzacja, robotyzacja i automatyzacja produkcji, zielona transformacja, starzenie się społeczeństw, sharing economy, szybki rozwój rynków wschodzących i fintech.

Sęk w tym, że deglobalizacja trwa już od początku wojny celno-handlowej, która wybuchła między Stanami Zjednoczonymi a Chinami w 2015 r., a której tempo przyspieszyła pandemia COVID-19. Unia Europejska bierze się z deglobalizacją za bary w 2024 r., co sprawia, że ma do pokonania niemal dziesięcioletni dystans dzielący ją od głównych globalnych graczy. W Stanach Zjednoczonych temat deglobalizacji pojawił się jeszcze wcześniej, gdy zorientowano się, że znoszenie barier w światowym handlu i relokacja produkcji do Chin i całej Azji powodują wymieranie własnego przemysłu, utratę zdolności obronnych państwa i katastrofy socjalne w tzw. Pasie Rdzy. Uprzytomniono sobie ponadto, że przez relokację Stany Zjednoczone wspierały budowę potęgi gospodarczej Chin, powodując, że obecnie w Państwie Środka znajduje się 28 proc. światowego przemysłu, a w Ameryce tylko 11 proc. Symbolem tych tendencji stało się niegdyś bogate przemysłowe Detroit, które w 2013 r. zanotowało czterdziestoprocentowe bezrobocie i… zbankrutowało.

Chińczykom, którzy dzięki goszczeniu u siebie zachodniej produkcji, część rozwiązań skopiowali, a inne ukradli, koncepcja reindustrializacji powiązana z protekcjonizmem (który sami do dziś stosują) i wysokimi cłami na chińskie produkty była bardzo nie w smak, co przyczyniło się do eskalacji wojny handlowej, trwającej obecnie w najlepsze.

Deglobalizacja postpandemiczna

Deglobalizacyjne koncepcje Amerykanów silnie wsparł COVID-19, gwałtownie zrywając większość łańcuchów dostaw i obnażając miękkie podbrzusze globalizacji. Mimo że reindustrializacja jest realizowana w Stanach Zjednoczonych niezależnie od tego, czy rządzi Trump, czy Biden, rezultaty pompowania gigantycznych państwowych subwencji w gospodarkę nie są jednak tak spektakularne, jak się spodziewano. Umowne Detroit dźwiga się z upadku zbyt wolno wobec tempa zmian w świecie. Mimo to Stany Zjednoczony obrały kurs pod hasłem „made in America” z nadzieją, że zmiana tendencji jest wciąż możliwa. Inwestycje w środki produkcji wzrosły w ciągu ostatnich dwóch lat z 60 miliardów do 140 miliardów dolarów kwartalnie, a firmy produkujące półprzewodniki zainwestowały w fabryki 400 miliardów dolarów, czego ofiarami stały się m.in. inwestycja Intela pod Wrocławiem oraz cztery inne fabryki w Europie.

 

Kuracja Draghiego

Mario Draghi, autor raportu, chce przepisać Europie podobną kurację, ponieważ jego doświadczenia potwierdzają skuteczność działań organów centralnych państwa i Wspólnoty, przyczyniając się, jego zdaniem, do pobudzenia inwestycji i gospodarek Unii Europejskiej. To on jako szef Europejskiego Banku Centralnego walczył o strefę euro w 2008 r., mówiąc, że dla jej ratowania uczyni „whatever it takes” – i uratował. To on w 2011 r. pożyczył europejskim bankom prawie pół miliarda euro, wyzwalając wzrost gospodarczy, ale jednocześnie wysoką inflację. To także on był w 2020 r. gorącym orędownikiem powołania europejskiego Funduszu Odbudowy i Krajowych Planów o wartości 800 miliardów euro.

Diagnoza Draghiego jest brutalna: jeśli w Europie nie nastąpi zdecydowany przełom gospodarczy i jeśli nie zostaną podjęte znaczne inwestycje, ryzykuje ona utratę swojej pozycji globalnej potęgi gospodarczej, trwale sytuując się w cieniu Stanów Zjednoczonych i Chin, co będzie jej „powolną agonią” – jak pisze autor.

I to on mówi teraz: wyłóżmy kolejne 800 miliardów euro na rozwój gospodarczy, czyli podnieśmy stopę inwestycji w Unii Europejskiej do około 27 proc. PKB z obecnych 22 proc. Jednak – mówi Draghi – takich pieniędzy nie ma w Europie w prywatnym biznesie, dlatego pojawia się konieczność zaangażowania Unii Europejskiej i finansowania inwestycji na dużą skalę wspólnym długiem unijnym, opartym na PKB Niemiec. Byłby to rodzaj euroobligacji, dla których wzorem ma być finansowanie Funduszu Odbudowy z pożyczek zaciąganych przez Komisję Europejską.

Niemieccy politycy natychmiast po publikacji raportu wyrazili niechęć do ponoszenia ciężaru finansowego, którego wymagałyby takie inwestycje. Niemcy, już borykające się z własnymi wyzwaniami gospodarczymi, obawiają się planu, który mógłby zwiększyć ich zobowiązania finansowe wobec Unii Europejskiej.

Wierzgnęli również Francuzi, nie chcąc, by „zielona Europa” odwracała się od energetyki jądrowej, która jest ich oczkiem w głowie. Focha strzelili też Polacy, wyrażając głośne ubolewanie, że Draghi i jego ekipa pisząca raport nie skonsultowali się choćby z jednym ekspertem z Europy Środkowej.

Rekomendacje do megatrendów

Włoski ekonomista i bankowiec w swoim raporcie przedstawia 170 rekomendacji, z których każda ma na celu rozwiązanie różnych wyzwań, przed którymi stoi gospodarka Unii Europejskiej. Draghi skupił się na kilku kluczowych obszarach, które miałyby poprawić konkurencyjność, odporność i stabilność gospodarki oraz przemysłu w Europie. Strategiczne obszary rekomendacji są przynajmniej częściową odpowiedzią na megatrendy, w wirze których znalazła się Unia Europejska. Oto one:

  1. Innowacyjność i konkurencyjność technologiczna

Raport wskazuje, że Unia Europejska pozostaje w tyle za Stanami Zjednoczonymi i Chinami w dziedzinie zaawansowanych technologii i innowacji, więc żeby zmniejszyć tę lukę, Draghi rekomenduje wsparcie dla badań i rozwoju przez zwiększenie funduszy przeznaczanych na badania i wdrażanie nowych technologii, co umożliwi europejskim przedsiębiorstwom sprawniejsze konkurowanie na rynku międzynarodowym.

Zmniejszenie barier regulacyjnych dla innowacji – tu raport proponuje uproszczenie procedur regulacyjnych, które hamują szybkie wprowadzenie innowacji na rynek, zwłaszcza w sektorach technologicznych​.

  1. Dekarbonizacja przy jednoczesnym wspieraniu przemysłu

Draghi podkreśla, że dekarbonizacja jest konieczna, ale powinna być realizowana tak, aby nie zaszkodziła europejskim firmom, dlatego proponuje wprowadzenie strategii obniżenia kosztów energii. Ponieważ Unia Europejska ma jedne z najwyższych cen energii na świecie, znacznie obciążają one przemysł i zmniejszają jego konkurencyjność. Draghi rekomenduje opracowanie jednolitego planu energetycznego, który obejmowałby większe, paneuropejskie inwestycje w odnawialne źródła energii i infrastrukturę, co skutkowałoby obniżeniem cen energii.

W kwestii propagowania zielonych technologii raport sugeruje wspieranie przedsiębiorstw w przejściu na zielone technologie, co mogłoby zwiększyć konkurencyjność Unii Europejskiej na globalnym rynku zielonych produktów​.

  1. Uniezależnienie gospodarcze i obronność

Draghi zwraca uwagę na potrzebę zwiększenia niezależności gospodarczej Europy przez redukcję zależności od importu surowców. Żeby uniezależnić się od innych krajów, zwłaszcza w strategicznych sektorach, takich jak energia, Unia Europejska powinna inwestować w lokalne źródła i alternatywne zasoby. To samo zresztą robią Stany Zjednoczone, wracając do zasobów własnych kopalin.

Kolejna rekomendacja dotyczy rozbudowy europejskiego przemysłu obronnego, co spowoduje zmniejszenie zależności od Ameryki w zakresie obronności. Raport rekomenduje inwestycje we wspólne europejskie projekty obronne, co miałoby zwiększyć autonomię Unii Europejskiej​.

  1. Dodatkowe finansowanie strategicznych inwestycji

Raport proponuje rozszerzenie inwestycji publicznych przez emisję wspólnych obligacji na kwotę 800 miliardów euro, wzorując się na programie NextGenerationEU, czyli Funduszu Odbudowy. Inwestycje o wartości około 4,4–4,7 proc. PKB Unii Europejskiej mają wspierać kluczowe projekty infrastrukturalne i przemysłowe, a także sektory, takie jak energia odnawialna, przemysł półprzewodnikowy i technologie cyfrowe​.

Jeśli chodzi o inwestycje publiczno-prywatne, to raport wskazuje na konieczność zaangażowania sektora prywatnego w finansowanie innowacji i infrastruktury przez tworzenie bardziej sprzyjających warunków na rynkach kapitałowych.​

  1. Reformy regulacyjne i strukturalne to ostatni kluczowy element rekomendacji

Draghi zaleca złagodzenie przepisów dla firm, a jego raport wskazuje na konieczność redukcji obciążeń regulacyjnych dla przedsiębiorstw, co może pomóc w przyciągnięciu inwestycji i stworzeniu bardziej sprzyjającego środowiska dla rozwoju biznesu. Wyraźnie i zdecydowanie mówi też o wsparciu dla jednolitego rynku cyfrowego, ponieważ miałby on potencjał stymulowania wzrostu gospodarki opartej na danych, co z kolei przyciągnęłoby inwestycje i poprawiłoby integrację cyfrową Unii Europejskiej.

Do tych obszarów „raport Draghiego” dołącza takie propozycje finansowe, jak stworzenie wspólnego budżetu strefy euro i dokończenie Unii Bankowej, która miałaby na celu wzmocnienie stabilności finansowej strefy euro, oraz utworzenie Unii Rynków Kapitałowych, która mogłaby zwiększyć dostęp do finansowania dla firm w całej Europie. Ponadto autor raportu opowiada się za reformami rynku pracy, które uczyniłyby go elastyczniejszym i bardziej dostosowanym do współczesnych potrzeb, takich jak praca zdalna, gospodarka cyfrowa i szybkie zmiany technologiczne. Na koniec Draghi postuluje też większą koordynację polityki fiskalnej w Europie, co mogłoby obejmować harmonizację systemów podatkowych oraz wspólne podejście do wydatków publicznych.

Propozycje, które są odzwierciedleniem poglądów Draghiego, wpisują się w światowe megatrendy oraz wojnę gospodarczą Stanów Zjednoczonych z Chinami. Korzyści dla Europy, które widzi profesor, wynikające z realizacji rekomendacji, to zwiększona integracja europejska, rosnący w siłę federalny rząd europejski, mocna wspólna waluta, silny europejski system bankowy i potężne koncerny paneuropejskie, skutecznie konkurujące w świecie postglobalizacji.

Miejmy nadzieję, że wspólne wartości, które nas połączyły, będą dalej nas jednoczyć – pisze Draghi. – Dotychczasowy model wzrostu przestał się sprawdzać i musimy wymyślić nowy, ale aby to zrobić, musimy stać się państwem.

W kontekście tej wypowiedzi Mario Draghi podkreśla role supermocarstw (lub superpaństw) jako rodzaj megatrendu.

Szanse Europy, szanse Polski

W Polsce, w której „raport Draghiego” przeszedł właściwie bez echa, podnoszą się jedynie głosy, mówiące: „szkoda, że do nas nie zadzwonił”, ponieważ część rodzimych ekonomistów uważa, że moglibyśmy Europie dać lekcję ekonomicznego wzrostu. Odkładając na bok dyskusję o powodach tego wzrostu, warto zwrócić uwagę na te elementy raportu, na których Polska mogłaby skorzystać.

Deglobalizacja to z pewnością szansa dla Polski, której trudno jest konkurować ceną siły roboczej z wyzyskiwanymi chińskimi prekariuszami. Zwiększenie odporności łańcucha dostaw przez przenoszenie produkcji bliżej rynków zbytu może zredukować ryzyko przerw w dostawach związanych z wydarzeniami takimi jak pandemia czy napięcia geopolityczne. Poprawa kontroli nad krytycznymi sektorami, jak energetyka czy zdrowie, zwiększa stabilność ekonomiczną zarówno Polski, jak i całej Unii Europejskiej.

Reindustrializacja to także nasza szansa na rozwój innowacji i przemysłu lokalnego, w tworzeniu którego Polska ma dobre doświadczenia, a do tego posiada wykwalifikowaną kadrę techniczną. Deglobalizacja i powiązana z nią reindustrializacja mogą przyspieszyć rozwój technologiczny, zwłaszcza w sektorach takich jak energetyka odnawialna czy przemysł technologiczny.

Europejskie inwestycje w badania i rozwój, które mogą zredukować zależność od importu technologii z Stanów Zjednoczonych lub z Chin, wzmacniają konkurencyjność Unii Europejskiej i mogą być lokowane w Polsce, o ile będziemy potrafili odpowiednio lobbować w Brukseli, zamiast uprawiać rejteradę narodową.

Możemy także skorzystać na megatrendzie zielonej transformacji, która wpisana jest zarówno w agendę Unii Europejskiej, jak i w rekomendacje Draghiego. Wzmocnienie celów zrównoważonego rozwoju oznacza krótsze łańcuchy dostaw (a więc znowu Polska jako zaplecze produkcyjno-innowacyjne), które z kolei oznaczają mniejszą emisję dwutlenku węgla, co jest zgodne z celami Europejskiego Zielonego Ładu. W miarę jak Unia Europejska restrukturyzuje sieci produkcyjne, może przyjąć rolę lidera globalnego w dziedzinie polityki klimatycznej i zrównoważonego rozwoju.

Według profesora Draghiego wzrost gospodarczy przywrócą Europie działania w trzech obszarach: rozwijania innowacyjnych rozwiązań na gruncie dojrzałych technologii, z których Europa słynie, sprzężenia celów klimatycznych z rozwojem europejskiego przemysłu, inwestowania w bezpieczeństwo i mniejszą zależność Europy od globalnych partnerów. W każdej z tych dziedzin Polska ma potencjał i zaplecze, które mogą stać się jej kapitałem w jeszcze bardziej zjednoczonej Europie.

Zastrzeżenia

Część polskich specjalistów ma jednak zastrzeżenia do koncepcji raportu, a należy do nich profesor Tomasz Grosse, twierdzący, że parametry ekonomiczne Europy w ciągu ostatnich 25 lat wyłącznie się pogarszały, co pokazuje, że recepty Ursuli von der Leyden i jej ekonomistów są nieskuteczne. To zielona polityka – mówi Grosse – zabiła konkurencyjność firm i dlatego trzeba gwałtownie zrewidować strategię klimatyczną Unii Europejskiej. Błędem jest również według niego wezwanie do wzmacniania potencjału zachodnioeuropejskich korporacji, za co ma płacić wschodnia flanka Unii. Nie powinniśmy się zgadzać na rolę podwykonawcy, tylko budować własne, polskie lub środkowoeuropejskie czempiony – konkluduje profesor.

Niemcy z kolei, preferując krajowe podejścia do finansowania, wyrażają obawy, że zwiększenie zadłużenia na poziomie Unii Europejskiej może stanowić precedens, zwiększając zobowiązania finansowe, których część państw członkowskich może nie być w stanie lub nie chcieć spełnić w dłuższej perspektywie. Niemcy woleliby zacząć dyskusję od reformach strukturalnych, a nie od nowych mechanizmów finansowania opartych na długu.

Niektórzy francuscy decydenci obawiają się, że nacisk na zaawansowane technologie, przemysł cyfrowy i zieloną energię może być niekorzystny dla tradycyjnych gałęzi przemysłu, jeśli nie będą one traktowane równie priorytetowo, co wpłynie na pozycję ekonomiczną Francji.

Losy „raportu Draghiego” są nie do przewidzenia, tym bardziej że jedną z ważniejszych rekomendacji jest ograniczenie prawa weta w Radzie Unii Europejskiej (w której skład wchodzą szefowie państw Unii Europejskiej). Jednak nie optuje on za jego traktatową likwidacją, a jedynie za maksymalnym wykorzystaniem istniejących regulacji w celu ograniczenia prawa weta. Można to osiągnąć przez rozszerzenie możliwości głosowania większością kwalifikowaną. Czy Polska wesprze koncepcje Maria Draghiego i czy skorzysta ze swojej szansy, zależy, niestety, w dużej części od tego, jaką siłę przebicia będą mieli w kraju politycy poprzedniego stulecia, alergicznie reagujący na hasło ograniczenia prawa weta, snujący przy tym ponurą wizję „anihilacji państwa polskiego” i „drapieżnej Europy”. Nie widzą oni przy tym megalodonów megatrendów czyhających między Atlantykiem a Pacyfikiem.


Zobacz również


Przeczytaj