AUTOMATYKA I ROBOTYKA, LOGISTYKA
AGV i AMR - krótki film o autonomii ruchu
Automated guided vehicles (AGV) oraz ich bardziej zaawansowane odpowiedniki autonomous mobile robots (AMR) nie są już rozwiązaniem eksperymentalnym. Stają się integralną częścią cyfrowego ekosystemu fabryki. Wyposażone w systemy wizyjne, czujniki i moduły komunikacyjne, nie tylko przewożą towary, ale komunikują się z maszynami, systemami IT i operatorami, współtworząc złożoną sieć zależności.
Data publikacji: 18.09.2025
Data aktualizacji: 18.09.2025
Podziel się:

Od ręcznego transportu do inteligentnej mobilności
Jeszcze dekadę temu wewnętrzna logistyka wielu zakładów przemysłowych opierała się na pracy ręcznej, klasycznych wózkach widłowych i prostych systemach transportowych. Pracownicy realizowali zadania przewozu komponentów zgodnie z ustalonym harmonogramem lub zleceniami wydrukowanymi z systemu ERP. Automatyzacja, jeśli w ogóle się pojawiała, przyjmowała formę przenośników taśmowych lub sztywnych systemów AGV – poruszających się po zakodowanych ścieżkach magnetycznych lub prowadnicach. Tego rodzaju systemy wymagały stałego środowiska o ograniczonej elastyczności a każda zmiana trasy czy konfiguracja – interwencji technicznej.
Pojawienie się AMR było zmianą jakościową intralogistyki. Roboty te, korzystając z technologii SLAM (simultaneous localization and mapping), kamer, lidarów i wirtualnych map, poruszają się w zmiennym środowisku, omijając przeszkody i optymalizując trasę w czasie rzeczywistym. To kluczowa różnica – AGV „podążają” za trasą, AMR „rozumieją” swoje otoczenie. Dlatego właśnie AMR stają się coraz częstszym wyborem w środowiskach, w których produkcja jest zmienna, elastyczna i wielowariantowa.
Różnica między AGV a AMR nie jest tylko technologiczna – to różnica filozofii organizacji procesu. AGV pasują do środowisk przewidywalnych i stabilnych (np. przemysł spożywczy, produkcja ciągła), w których liczy się prostota i niezawodność, z kolei AMR sprawdzają się w montażu, elektronice, sektorze automotive, gdzie codziennie zmienia się sekwencja produkcyjna, a elastyczność tras jest wartością samą w sobie.
Przykład z rynku: w fabryce LG Energy Solution w Polsce AMR wykorzystywane są do zasilania linii produkcyjnych ogniw litowo-jonowych. Dzięki komunikacji z systemem MES roboty samodzielnie pobierają półprodukty z magazynu pośredniego, dostarczają je na linię, a po zakończeniu cyklu zabierają odpady technologiczne. Wszystko odbywa się bez udziału operatora. Czas dostawy został skrócony o 35 proc., a liczba błędów logistycznych spadła o 80 proc.
Z drugiej strony nie każda fabryka potrzebuje pełnej autonomii. W wielu wypadkach klasyczne AGV w zupełności wystarczają: ich implementacja jest prostsza, tańsza, a infrastruktura – przewidywalna. Trzeba jednak pamiętać, że decyzja o wyborze technologii nie powinna opierać się wyłącznie na modzie czy technologicznej ciekawości. To kwestia dopasowania do procesu, organizacji i celów biznesowych.
Komunikacja AGV/AMR z maszynami i liniami produkcyjnymi
Jednym z największych przełomów w zastosowaniu autonomicznych pojazdów w przemyśle nie jest sama zdolność do poruszania się bez operatora, lecz możliwość dynamicznej komunikacji z otoczeniem. W przeciwieństwie do klasycznych systemów transportu, które funkcjonują według stałych harmonogramów i sztywnych punktów odbioru, AGV i AMR reagują w czasie rzeczywistym na sygnały pochodzące z maszyn produkcyjnych, czujników i systemów sterowania.
Przykładowo nowoczesna maszyna pakująca może wysłać do AMR sygnał o zakończeniu partii i gotowości do odbioru towaru. Nie potrzebuje do tego operatora – sygnał pochodzi bezpośrednio z systemu sterującego PLC, który wykrywa stan końcowy cyklu. AGV, po otrzymaniu informacji przez middleware lub broker danych, podejmuje zlecenie transportowe i jedzie do maszyny. Tego rodzaju komunikacja maszyna – robot eliminuje czas oczekiwania oraz błędy wynikające z opóźnień i zwiększa stopień automatyzacji procesu.
W systemach bardziej zaawansowanych AMR otrzymują nie tylko sygnał o gotowości do załadunku, lecz również parametry dotyczące priorytetu zadania, wymaganej temperatury transportu (np. w logistyce komponentów chemicznych) czy lokalizacji odbioru wynikającej z dynamicznego pozycjonowania maszyny. Takie dane mogą być przesyłane w czasie rzeczywistym z poziomu systemu SCADA lub bezpośrednio z urządzenia – co wymaga wspólnego „języka komunikacji”. Stąd rosnące znaczenie standaryzacji interfejsów oraz protokołów takich jak OPC UA z companion specification.
W praktyce komunikacja taka opiera się na zestawie technologii. LIDAR i systemy wizyjne pozwalają AMR rozpoznawać otoczenie, wykrywać dynamiczne przeszkody i aktualizować mapę środowiska. Z kolei BLE (Bluetooth low energy), Wi-Fi 6 czy UWB (ultra-wideband) umożliwiają lokalizację i wymianę informacji z maszynami i stacjami dokującymi. W nowoczesnych zakładach stosuje się również tzw. tagi wirtualne (np. QR na podłodze lub punkty referencyjne z beaconów), które pomagają w lokalizowaniu punktów operacyjnych.
Komunikacja fizyczna to jedno – równie ważna jest warstwa decyzyjna. AGV i AMR są coraz częściej integrowane z systemami zarządzania zadaniami fleet management system (FMS), które optymalizują rozkład zadań między pojazdami, analizując ich pozycję, stan naładowania baterii, dostępność zasobów i stan maszyn. Na tej podstawie decydują, który pojazd powinien wykonać zadanie. W takim modelu robot nie działa „samotnie”, ale jako jeden z agentów w systemie wielopodmiotowym, w którym każda maszyna i linia oraz każdy robot współdzielą informacje w czasie rzeczywistym.
Jednocześnie ten poziom złożoności oznacza też nowe wyzwania. Jeśli maszyna zgłasza zadanie, ale sieć Wi-Fi jest przeciążona, pojazd może go nie otrzymać. Jeśli PLC nie jest zgodny z protokołem używanym przez middleware, potrzebne są konwertery i translatory. W warunkach fabryki integracja taka bywa trudniejsza niż zakładano – szczególnie w starszych zakładach, w których systemy sterowania były projektowane bez myśli o komunikacji z pojazdami mobilnymi. Dlatego tak istotna staje się rola planowania architektury komunikacyjnej już na etapie projektowania wdrożenia.
AGV/AMR w systemach IT – integracja z MES, WMS i ERP
Aby autonomiczny wózek nie stał się wyizolowanym bytem w fabryce, musi być powiązany z nadrzędnymi systemami zarządzania produkcją i logistyką. Tylko wtedy jego funkcjonowanie ma sens i przynosi wartość biznesową. Komunikacja AGV/AMR z systemami IT, takimi jak MES, WMS czy ERP, to dziś jedno z głównych wyzwań wdrożeniowych. Oznacza to konieczność synchronizacji danych o zleceniach, lokalizacji, dostępności zasobów, priorytetach i terminach realizacji – w sposób dynamiczny, niezawodny i zrozumiały po obu stronach.
W praktyce wygląda to tak: zlecenie produkcyjne pojawia się w systemie ERP i trafia do systemu MES, który planuje przebieg operacji i identyfikuje komponenty potrzebne na linii. Dane te przekazywane są dalej do systemu WMS, który „wie”, gdzie znajdują się potrzebne zasoby. System zarządzania flotą AGV/AMR (FMS) otrzymuje z WMS precyzyjne polecenie: pobrać komponent X z lokalizacji Y i dostarczyć go na stanowisko Z do godziny T. Pojazd wykonuje zadanie, a po jego zakończeniu przesyła informację zwrotną – z potwierdzeniem dostawy, czasem realizacji i ewentualnymi problemami (np. utrudniony przejazd, brak dostępu do stacji).
Ten łańcuch wymaga sprawnej komunikacji i dobrze zaprojektowanej architektury danych. Współczesne platformy FMS najczęściej udostępniają API (application programming interface), które pozwala systemom nadrzędnym komunikować się z flotą. Popularne są też middleware, czyli warstwy pośredniczące, tłumaczące dane z jednego formatu na drugi – np. z systemu SAP ERP do formatu zrozumiałego dla oprogramowania MiR Fleet. Dzięki temu AGV/AMR nie tylko wykonują zadania fizyczne, ale również stają się częścią cyfrowego obiegu informacji w zakładzie.
Problemy zaczynają się tam, gdzie nie ma wspólnego standardu wymiany danych. Wciąż wiele systemów IT operuje na własnych strukturach, nazwach i protokołach. W takim środowisku każdy projekt integracyjny staje się osobnym wdrożeniem – wymagającym mapowania pól, tworzenia reguł translacji, testów i utrzymania. W odpowiedzi na ten chaos, niemiecki przemysł motoryzacyjny opracował standard VDA 5050 – otwarty protokół komunikacji między systemami FMS a flotą pojazdów różnych producentów. Ma on na celu ujednolicenie komunikacji, umożliwiając np. współpracę AGV jednej marki z FMS innej. Choć standard dopiero zdobywa popularność, jest dziś jednym z najważniejszych kroków w stronę otwartej i skalowalnej architektury.
Warto również zauważyć, że integracja z IT to nie tylko synchronizacja zleceń – to także rejestrowanie danych do celów analitycznych. Systemy business intelligence (BI) zbierają dane o trasach, czasie realizacji, zużyciu energii czy awariach, tworząc pełny obraz wydajności intralogistyki. Dane te mogą być podstawą predykcyjnego planowania zasobów, wykrywania wąskich gardeł i optymalizacji tras w czasie rzeczywistym. AGV i AMR przestają być tylko „woźnymi” – stają się źródłem danych, które wspiera podejmowanie decyzji zarządczych.
Aby to jednak działało, organizacja musi być gotowa na transformację. Sama obecność AGV nie poprawi procesów, jeśli systemy nadrzędne nie będą w stanie komunikować się w czasie rzeczywistym lub jeśli dane będą niespójne. Dlatego udane wdrożenie to nie tylko technologia, to kwestia dojrzałości procesowej i współpracy między zespołami IT, automatyki i logistyki.
AGV pasują do środowisk przewidywalnych i stabilnych (np. przemysł spożywczy, produkcja ciągła), gdzie liczy się prostota i niezawodność.
Wzrost bezpieczeństwa – od zderzaków do AI
Jednym z głównych argumentów za wdrożeniem AGV i AMR w środowiskach produkcyjnych jest poprawa bezpieczeństwa. Wózki samojezdne, w przeciwieństwie do klasycznych wózków widłowych prowadzonych przez operatorów, nie męczą się, nie popełniają błędów z nieuwagi, nie jeżdżą „na skróty”. Pracują z przewidywalną prędkością, reagują w ułamkach sekundy i mają pełne pole widzenia (360 stopni) – zarówno dzięki lidarom, jak i dzięki czujnikom ultradźwiękowym, wizyjnym czy radarowym. Ale czy rzeczywiście eliminują ryzyko?
Początkowo bezpieczeństwo AGV opierało się głównie na fizycznych barierach – zderzakach, czujnikach krańcowych i strefach zatrzymania awaryjnego. Były to systemy reaktywne, reagujące dopiero po napotkaniu przeszkody. Dziś AMR idą o krok dalej. Wykorzystując mapy cyfrowe, skanery lidarowe i algorytmy SLAM, potrafią zatrzymać się przed obiektem, zmienić trasę, spowolnić przejazd w zatłoczonych miejscach, a nawet wykryć człowieka na podstawie ruchu i postury.
Nowoczesne rozwiązania bezpieczeństwa obejmują tzw. dynamiczne strefy detekcji – robot „widzi” przeszkody i dostosowuje swoje zachowanie w czasie rzeczywistym. Jeśli operator z wózkiem ręcznym zbliża się z prawej strony, AMR nie tylko zwalnia, ale może przełączyć się w tryb „follow-me” lub poczekać, aż człowiek opuści obszar. Coraz częściej pojawiają się też systemy sztucznej inteligencji, które klasyfikują obiekty i przewidują intencje, np. rozróżniają stojącą paletę od osoby idącej w poprzek korytarza.
Ale bezpieczeństwo to nie tylko wykrywanie przeszkód. To także ochrona danych, sieci i ciągłości działania. AGV i AMR pracują w złożonym środowisku cyfrowym – porozumiewają się z FMS, MES, chmurą, często przez sieci bezprzewodowe. To otwiera nowe potencjalne punkty na atak. Dlatego producenci coraz częściej implementują szyfrowanie komunikacji (TLS), uwierzytelnianie urządzeń, aktualizacje OTA i segmentację sieci. Problem polega na tym, że wiele starszych zakładów nie ma odpowiedniej architektury sieciowej ani świadomości zagrożeń.
Co więcej – bezpieczeństwo AGV to również zgodność z normami. W Unii Europejskiej obowiązują m.in. normy EN ISO 3691-4 oraz ISO 13849, regulujące projektowanie, ocenę ryzyka i zabezpieczenia pojazdów mobilnych. Coraz więcej firm decyduje się na audyty niezależnych jednostek (np. TÜV, Dekra), które weryfikują zgodność z przepisami. Nie jest to formalność – błędnie zaprojektowany system może prowadzić do wypadków i odpowiedzialności cywilnej.
Niestety, nawet najlepiej zaprojektowany system może zawieść, jeśli użytkownicy go nie rozumieją. Zdarza się, że operatorzy ręcznie przesuwają AGV poza mapowaną trasą, ingerują w systemy bezpieczeństwa lub lekceważą procedury. Stąd rosnące znaczenie szkoleń, dokumentacji i kultury organizacyjnej – bezpieczeństwo to kwestia nie tylko czujnika, lecz również świadomości.
AGV i AMR mogą znacznie poprawić bezpieczeństwo wewnętrzne zakładu, ale tylko pod warunkiem właściwego zaprojektowania, integracji i eksploatacji. Inteligentne czujniki, sztuczna inteligencja i normy to ważne narzędzia, ale ich skuteczność zależy od kompetencji ludzi i jakości procesu.
Różnica między AGV a AMR nie jest tylko technologiczna – to różnica filozofii organizacji procesu.
Wartość dla procesu – jakość i ciągłość intralogistyki
Autonomiczne wózki mobilne nie tylko transportują materiały – one wpływają na sposób organizacji całego przepływu wewnętrznego. Ich praca zmienia logikę procesu, wymusza jego stabilizację i standaryzację, a tym samym – poprawia jakość realizacji zadań. AGV i AMR nie tolerują chaosu: nie skrócą sobie drogi, nie ominą nieczytelnego oznaczenia, nie domyślą się, który z trzech nieoznakowanych regałów to ten właściwy. Dlatego ich wdrożenie wymaga porządkowania środowiska pracy – i to właśnie stanowi jedną z największych wartości.
W zakładach, w których wdrożono AMR, obserwuje się wyraźny wzrost powtarzalności dostaw, zmniejszenie odchyleń czasowych i eliminację pomyłek w alokacji materiałów. Maszyny nie pomylą się co do lokalizacji czy priorytetu zlecenia, nie zgubią transportowanego ładunku, nie zrobią „objazdu do kantyny”. W rezultacie rośnie jakość nie tylko samego transportu, lecz również procesów zależnych: montażu, pakowania, testowania. Jeżeli materiały przychodzą zawsze na czas i w odpowiedniej kolejności, operatorzy mogą skupić się na pracy, a nie na poszukiwaniach czy sygnalizowaniu braków.
W systemach opartych na Lean Management AGV/AMR doskonale wspierają koncepcje supermarketów i Kanban. Przykładem może być wdrożenie w fabryce Philips w Pile, gdzie roboty mobilne w trybie ciągłym uzupełniają stacje robocze komponentami zgodnie z sygnałem Kanban wysyłanym przez czujnik RFID. System automatycznie rejestruje pobranie materiału i wysyła pojazd z zasobami. Rezultatem jest nie tylko skrócenie czasu uzupełniania, ale także ograniczenie zapasów w toku.
Co ważne, AGV/AMR umożliwiają także funkcjonowanie procesów just-in-time (JIT), również w dynamicznych środowiskach. Dzięki integracji z systemem MES pojazdy otrzymują informacje o zleceniach produkcyjnych z wyprzedzeniem i mogą optymalizować kolejność zadań. To pozwala lepiej dopasować dostawy do zmieniających się planów produkcyjnych, bez potrzeby utrzymywania nadmiarowych stanów magazynowych. W firmach takich jak Danfoss czy ZF Friedrichshafen obserwuje się dzięki temu wyraźny wzrost overall equipment effectiveness – nie tylko z powodu zmniejszenia przestojów, ale także dzięki zwiększonej niezawodności transportu.
Z drugiej strony warto być świadomym ograniczeń. System oparty na AGV/AMR działa dobrze, dopóki środowisko jest przewidywalne i dobrze zmapowane. Nagłe zmiany układu hali, niespodziewane przeszkody, zakłócenia w sieci Wi-Fi – wszystkie te czynniki mogą skutkować opóźnieniami lub zatrzymaniem floty. W przeciwieństwie do człowieka, który potrafi „improwizować”, robot mobilny działa według algorytmu – i tylko w ramach wcześniej zaprojektowanej logiki.
Dlatego właśnie sukces zależy nie tyle od samego wdrożenia technologii, ile od dojrzałości procesu. Jeśli intralogistyka działa na zasadzie „reagowania na problemy”, to AGV/AMR doprowadzą do frustracji. Jeśli jednak oparta jest na planowaniu, ciągłości i danych – wózki samojezdne stają się naturalnym rozszerzeniem systemu jakości.
To nie ciekawostka technologiczna
AGV i AMR przestały być ciekawostką technologiczną, a stały się narzędziem transformacji procesów wewnętrznych w przemyśle. Ich siła nie leży wyłącznie w możliwości samodzielnego przemieszczania się po hali, ale przede wszystkim w zdolności do płynnej i inteligentnej komunikacji z maszynami i z systemami IT. To ona pozwala im działać nie jako „zautomatyzowane wózki”, ale jako aktywni uczestnicy cyfrowej produkcji, zasilający danymi architekturę systemu MES, wspierający strategię Lean i poprawiający bezpieczeństwo.
Zastosowanie AGV/AMR zmusza organizację do uporządkowania procesów, zachowania przejrzystości tras, stabilności danych i synchronizacji informacji w czasie rzeczywistym. Wprowadza także nowy poziom odpowiedzialności: za bezpieczeństwo cyfrowe, jakość mapowania środowiska, precyzję semantyki danych i gotowość infrastruktury IT/OT na rzeczywisty dialog. Tam, gdzie te warunki są spełnione, korzyści są wyraźne: mniej błędów, większa powtarzalność, wzrost efektywności i spójność całej intralogistyki.
Równocześnie trzeba uczciwie przyznać, że AGV i AMR to nie „magiczne pudełka”, które automatyzują wszystko bez wysiłku. Wdrożenie wiąże się z koniecznością głębokiej integracji, kompetencji i ciągłego doskonalenia – również na poziomie organizacyjnym. Technologia wymaga, by logika procesu była przemyślana, dane – kompletne i aktualne, a zespół – gotowy na zmianę.
Wózki samojezdne mogą być fundamentem nowoczesnej, odpornej i elastycznej intralogistyki. Ale tylko wtedy, gdy przestaną być postrzegane jako osobne rozwiązanie, zaczną zaś być elementem systemu, który opiera się na komunikacji, danych i procesie. Nie chodzi o to, że maszyny jeżdżą same. Chodzi o to, że jeżdżą dokładnie wtedy, kiedy powinny – i dokładnie tam, gdzie trzeba.
Damian Żabicki
analityk
Analityk, dziennikarz, redaktor zajmujący się tematyką techniczną i przemysłową. Specjalista public relations w zakresie kreowania wizerunku produktów i usług branży przemysłowej. Dyrektor zarządzający i pełnomocnik systemu zarządzania jakością w firmie zajmującej się projektowaniem i produkcją przyrządów pomiarowych. Prowadzi szkolenia z zakresu systemów zarządzania jakością i Lean Management.
Zobacz również