ZARZĄDZANIE
Szczyt chińskiego przemysłu?
Data publikacji: 10.09.2025
Data aktualizacji: 10.09.2025
Podziel się:

Chiny są dziś światową potęgą przemysłową. Z Chin pochodzi mnóstwo otaczających nas przedmiotów, występujących w formie gotowego produktu czy mających znaczną liczbę części wyprodukowanych w Państwie Środka i zmontowanych gdzie indziej. W 2024 r. udział Chin w światowej produkcji przemysłowej wyniósł aż 31,63 proc., czyli dwukrotnie więcej niż Stanów Zjednoczonych (15,87 proc.), znacznie przewyższając także Japonię (6,52 proc.), Niemcy (4,78 proc.) czy Indie (2,87 proc.). Jeśli jednak uwzględnić liczbę ludności, wynik ten jest znacznie mniej imponujący. Wartość produkcji przemysłowej Chin wynosi 3533 USD na mieszkańca, co plasuje je daleko za Niemcami (9001 USD), Japonią (8294 USD) czy Stanami Zjednoczonymi (7342 USD). W rzeczywistości w przeanalizowanym przeze mnie zestawieniu 166 państw Chiny zajęły dopiero 36. pozycję. Na wykresie 1 pokazano udział w światowej produkcji przemysłowej wszystkich państw z wynikiem powyżej 1 proc. (niebieskie słupki), a także ich wartość produkcji

Jeśli się zastanawiasz, jak Irlandia osiąga wyniki znacznie lepsze niż inne kraje, musisz pamiętać, że jest to pochodna m.in. niskiej stawki podatku, a więc znaczna część wartości dodanej jest tam jedynie księgowana, a nie rzeczywiście wytwarzana. Najwyższą wartość produkcji na mieszkańca notują Szwajcaria (15 943 USD) i Singapur (15 233 USD), a następnie Niemcy (pomijając raje podatkowe, takie jak Irlandia, San Marino czy Portoryko).
Mimo to dla Chin jest to imponujący postęp. W 1995 r. odpowiadały one „zaledwie” za 4,9 proc. światowej produkcji przemysłowej, będąc wówczas krajem o profilu głównie rolniczym, podczas gdy już trzydzieści lat później – w 2025 r. – ich udział sięga aż 31 proc., a gospodarka ma charakter silnie uprzemysłowiony. Korea Południowa również poczyniła duże postępy i przekształciła swoją gospodarkę z rolniczej w przemysłową. Na wykresie 2 przedstawiono, jak w czasie zmieniała się wartość dodana w przemyśle per capita dla wybranych krajów azjatyckich.

Korzenie uprzemysłowienia
Istnieje wiele powodów, dla których w ciągu ostatnich trzydziestu lat chiński przemysł wytwórczy zanotował tak imponujący wzrost. Najważniejszym z nich były niskie koszty pracy – mnóstwo firm przeniosło produkcję z krajów macierzystych, gdzie koszty zatrudnienia były wysokie, do Chin oraz innych państw oferujących tańszą siłę roboczą. Z punktu widzenia przedsiębiorstw rozliczanie podatków i kwestie związane z lokalnymi przepisami są zawsze kłopotliwe, a przeprowadzenie tego procesu tylko raz w jednym dużym kraju jest o wiele prostsze niż powtarzanie go raz po raz w wielu mniejszych, zwłaszcza jeśli łańcuch dostaw wymagałby wielokrotnego przekraczania granic. Tym samym jedno duże państwo, takie jak Chiny, zapewniało łatwiejszą obsługę procesów, niż byłoby to w wypadku wielu transgranicznych wysyłek części w obszarze Azji Południowo-Wschodniej. Dodatkowo Chiny mocno inwestowały w infrastrukturę, której wciąż brakuje wielu innym krajom o niskich kosztach pracy (wspomnijmy chociażby Afrykę).
Kolejnym czynnikiem była silna polityka przemysłowa państwa. Choć Chiny zaczynały jako producent tanich, niskoprzetworzonych towarów, władze nie zamierzały ograniczyć się jedynie do tego segmentu. Celem polityki rządowej było nie tylko zwiększenie wolumenu produkcji, ale także podniesienie udziału w zakresie wytwarzania wysokich technologii. Sposoby pozyskiwania wiedzy w Chinach były dalekie od subtelnych. Władze wymuszały na zagranicznych firmach zakładanie w Państwie Środka laboratoriów badawczych i przekazywanie obszernej wiedzy technicznej, instalowały w wielu miejscach członków partii komunistycznej oraz wymagały, aby co najmniej 50 proc. udziałów przedsiębiorstw działających w kraju należało do podmiotów chińskich. Mimo że zagraniczne firmy mocno na to narzekały… ostatecznie i tak produkowały w Chinach, z uwagi na niskie koszty oraz rosnącą zamożność społeczeństwa, co czyniło z Państwa Środka coraz atrakcyjniejszy rynek zbytu. Przykładowo dziś wielu niemieckich producentów samochodów wypracowuje większość swoich zysków właśnie w Chinach.
Chiny mocno inwestowały w infrastrukturę, której wciąż brakuje wielu innym krajom o niskich kosztach pracy (wspomnijmy chociażby Afrykę).
Znalezione, ukradzione
Chiny były oskarżane o nieuczciwe metody pozyskiwania technologii, co miało w sobie sporo prawdy. Niemniej z punktu widzenia Chińczyków zdobywanie wiedzy za wszelką cenę miało sens, podobnie jak podejmowane przez Zachód próby ukrócenia tego procederu. W ujęciu historycznym Europa i Stany Zjednoczone stosowały podobne praktyki: około 1700 r. technologia przędzarki mechanicznej została wykradziona z Włoch przez Brytyjczyków, a następnie z Wielkiej Brytanii przez Niemcy i Stany Zjednoczone. Co do zasady, kraje pozbawione wiedzy starają się ją pozyskać, a kraje będące w jej posiadaniu – chronić ją. W miarę jak chińska technologia produkcyjna staje się coraz bardziej zaawansowana, sądzę, że Chiny stopniowo przejdą z obozu „kradzież technologii jest w porządku” do obozu „technologii kraść nie wolno” (jak zresztą wiele innych krajów wcześniej), przechodząc po drodze przez etap „można kraść waszą technologię, ale nie wolno kraść naszej”.
Wyzwanie nadrobienia zaległości w istniejących branżach
Jednym z chińskich wyzwań jest coraz mniejszy dystans do zachodnich technologii. A im bliżej czołówki się znajdujesz, tym trudniej o postępy. Czterdzieści lat temu standardowy zachodni podręcznik na temat produkcji był dla Chin bardzo pomocny, dziś już niekoniecznie. A im bardziej zaawansowana technologia, tym mniej chętnie właściciel chce się nią dzielić. Co więcej, sam Zachód również nie stoi w miejscu – Chiny próbują dogonić cel, który cały czas się oddala.
Dobrym przykładem jest produkcja półprzewodników. Technologia stosowana w Chinach kontynentalnych pozostaje wiele lat w tyle za rozwiązaniami zachodnimi, reprezentowanymi m.in. przez TSMC z Tajwanu (produkcja chipów), ASML z Niderlandów (maszyny litograficzne), Zeiss z Niemiec (optyka), Trumpf z Niemiec (lasery), Shin-Etsu Chemical z Japonii (podłoża krzemowe) czy Tokyo Ohka Kogyo z Japonii (fotorezysty i substancje chemiczne). Nadrobienie dystansu w wypadku tak zaawansowanej technologii jest niezwykle trudne i kosztowne, mimo że Chiny inwestują miliardy w rozwój krajowej produkcji układów scalonych.
Nowe branże – szansa bycia liderem
Jednocześnie historyczna przewaga krajów zachodnich zanika w wypadku nowych technologii. Jeśli wszyscy startują z tego samego poziomu, pole gry jest znacznie bardziej wyrównane. Dobrym przykładem są samochody. Niemcy mają sto pięćdziesiąt lat doświadczenia w konstruowaniu silników spalinowych, które wciąż przewyższają ich chińskie odpowiedniki. Pojazdy elektryczne były jednak nowością dla wszystkich bez wyjątku. Chińskie samochody elektryczne są z pewnością tańsze od niemieckich, co stanowi poważny problem dla niemieckich producentów. Amerykańska firma Tesla przez pewien czas radziła sobie bardzo dobrze, jednak wydaje się, że jakość jej produktów spadła, a z powodu nieprzewidywalnego zachowania prezesa Elona Muska doświadcza ona – cóż, nazwijmy to – problemu wizerunkowego.
Chiny będą musiały skuteczniej kontrolować pozostałe firmy, tak by z czasem poprawić reputację swoich wyrobów.
Wyzwania związane z reputacją w zakresie jakości
Kolejnym problemem, z którym zmierzy się przyszły chiński przemysł wysokich technologii, jest jego reputacja w kwestii jakości – a raczej jej brak. W przeszłości jakość wyrobów chińskich producentów była bardzo zróżnicowana. Znam wielu europejskich nabywców, którzy w wypadku sprzętu o istotnym znaczeniu dla bezpieczeństwa, jak np. haki dźwigowe, kupują wyłącznie produkty wytwarzane w Europie bądź w Stanach Zjednoczonych, ponieważ zbyt wiele chińskich wyrobów nie spełnia ich oczekiwań.
Oczywiście w Chinach działa wiele firm produkujących wyroby wysokiej jakości. Jestem fanem ładowarek i kabli marki Anker. Niemniej firma ta nie eksponuje oznaczenia „Made in China”, a sama nazwa pochodzi od niemieckiego słowa oznaczającego „kotwicę”. Mimo to urządzenie smart home „Eufy” marki Anker miało rzekomo przesyłać do centrali znacznie więcej danych, niż było to konieczne do jego funkcjonowania. Problemem jest to, że zbyt wiele chińskich przedsiębiorstw wciąż wychodzi z założenia, że po opuszczeniu fabryki produkt przestaje być ich odpowiedzialnością. Aby chronić producentów stawiających na wysoką jakość, Chiny będą musiały skuteczniej kontrolować pozostałe firmy, tak by z czasem poprawić reputację swoich wyrobów. Trzeba jednak pamiętać, że mówiąc „z czasem”, mam na myśli nie lata, lecz raczej całe pokolenia. Zniszczenie reputacji jest łatwe, jej odbudowa to proces długi i wymagający.
Silny wpływ rządu i wyzwania geopolityczne
Chiński rząd, a więc i Komunistyczna Partia Chin, z samej swojej natury sprawuje silną kontrolę nad polityką gospodarczą. Jest to jednak miecz obosieczny. Z jednej strony może wspierać i ulepszać przemysł, z drugiej – może też szkodzić innym. Jestem zwolennikiem „niewidzialnej ręki” Adama Smitha, z jedynie nielicznymi wyjątkami. Przedsiębiorstwa powinny samodzielnie dążyć do osiągnięcia sukcesu (oczywiście w granicach prawa), a nie być kierowane przez państwo.
Silny wpływ Chin widoczny jest ponadto nie tylko w obrębie samego Państwa Środka, lecz także w wymiarze geopolitycznym. Nie jestem pewien, czy to kwestia różnic kulturowych, ale Chiny bardzo drażnią resztę świata. Wielu producentów stara się zmniejszyć swoją zależność i aktywnie przenoszą produkcję z Chin do Wietnamu, Indii, Meksyku czy Malezji. Tę tendencję wspierają także rządy państw zachodnich, zaniepokojone możliwością wystąpienia konfliktów gospodarczych, a nawet militarnych z udziałem Chin. Ten proces dywersyfikacji na zasadzie „wszystko byle nie Chiny” jest już w toku – nawet jeśli przeniesienie istniejących zakładów z Chin bywa trudne, to nowe fabryki i nowi dostawcy coraz częściej lokalizowani są gdzie indziej. Jednocześnie chiński przemysł jest głęboko zakorzeniony w światowej gospodarce i obecnie globalny system nie jest w stanie funkcjonować bez chińskich produktów.
Ochrona własności intelektualnej
Jak wspomniałem, w przeszłości z punktu widzenia Chin utrzymywanie dość swobodnego podejścia do ochrony własności intelektualnej było w pełni uzasadnione. Egzekwowanie praw do znaków towarowych, patentów, praw autorskich czy innych form własności intelektualnej było utrudnione, szczególnie dla firm zagranicznych. Chociaż same przepisy były rozsądne, czasami trudno było je wyegzekwować w sądach. Zagraniczne przedsiębiorstwa nierzadko miały poczucie, że lokalne firmy są faworyzowane. Jednocześnie, aby w ogóle móc wytoczyć sprawę, należało jeszcze odnaleźć firmę, którą się pozywa. To zaś nie było proste, bo zdarzało się, że ta nagle ogłaszała bankructwo, a jej miejsce zajmowała nowa spółka o innej nazwie, kontynuująca identyczną działalność. Procesy sądowe często się przeciągały, choć trzeba zaznaczyć, że jest to problem, z którym boryka się wiele krajów, w tym również zachodnich.
Chiny zdają sobie sprawę z tego problemu i poprawiają swoją sytuację. Powstały wyspecjalizowane sądy ds. własności intelektualnej w Szanghaju, Pekinie i innych miastach, a uprzedzenia wobec firm zagranicznych stopniowo słabną. Mimo to dla części zagranicznych przedsiębiorstw pozostaje to drażliwą kwestią.
Przejście na gospodarkę usługową
Chiny będą musiały przejść transformację z gospodarki przemysłowej do gospodarki opartej na usługach. Każdy kraj, który osiągnął wysoki poziom dobrobytu, przechodził kolejno od gospodarki rolniczej przez przemysłową do usługowej. Obecnie Chiny znajdują się w fazie przemysłowej, jednak aby osiągnąć pełen dobrobyt, muszą stać się gospodarką skoncentrowaną na usługach. Podobnie jak w większości innych krajów rozwiniętych, oznaczałoby to stopniowe zmniejszanie udziału przemysłu w PKB.
Szanse wynikające z dużego rynku wewnętrznego
Chiny są jednym z największych krajów na świecie. Pod względem liczby ludności ustępują jedynie Indiom, które niedawno je wyprzedziły. Pod względem powierzchni ustępują tylko Rosji (a także Europie jako całości). Co do nominalnego PKB, zajmują drugie miejsce po Stanach Zjednoczonych, osiągając wartości zbliżone do całej Europy. Dzięki temu dysponują ogromnym rynkiem wewnętrznym dla swojej produkcji przemysłowej. To zaś czyni je mniej zależnymi od zagranicznych klientów. Niemniej gospodarka Chin wciąż generuje ogromną nadwyżkę w handlu zagranicznym i w dużym stopniu opiera się na eksporcie. Wiele surowców pochodzi z importu, a kraj cierpi na niedobór gruntów ornych. Szczególnie niepokojący dla Chin jest brak samowystarczalności w zakresie żywności – aby wyżywić ludność, niezbędny jest import. Nie wdając się w szczegóły, warto zaznaczyć, że Chiny borykają się także z wieloma problemami wewnętrznymi: od starzejącego się społeczeństwa przez bańkę na rynku nieruchomości po spowolnienie gospodarcze i problemy środowiskowe.
Chiny pozostaną ważną siłą w światowej produkcji przemysłowej, a zależność między nimi a resztą świata będzie obustronna – tak jak świat potrzebuje Chin, tak również Chiny potrzebują świata. Jednakże relacje te będą obciążone przez różnego rodzaju tarcia. Wiele zagranicznych firm prowadzi obecnie proces redukcji ryzyka (de-risking), czyli dywersyfikacji łańcuchów dostaw poza Chiny, choć z różnym powodzeniem. O ile nie dojdzie do poważnego konfliktu, zmiany te będą przebiegały powoli, co nie zmienia faktu, że już się rozpoczęły.
Zobacz również